Jakub Kiciński, kl. Ib gimn.
„Nad Łupawą”
Rankiem, gdy światła struga mnie wyrwała,
A kogut swym śpiewem oznajmił dnia początek,
Ukazała się wiejska przyroda wspaniała,
Ptaki w sadzie zaczęły swój szalony koncert.
I strzępy mgły nisko nad polami rozwiane,
Porannym słońcem palone, wiatrem smagane.
A na horyzoncie las ciął zębatą piłą
Słonce tak strasznie, że promieniami krwawiło.
Lecz w południe uciekło daleko od lasu,
Wysoko stojąc, światło palące spuszczało.
Ja nad rzeką wędrując, z dala od hałasu,
Słuchałem ptaków, których tu nie brakowało.
Pachniały pod lasem drzewa ściętego sągi,
Nad wody powierzchnię wyskakiwały pstrągi.
Wśród sitowia czapla zaczęła polowanie
I brodząc brzegiem, łakomie łypała na nie.
Wieczorną porą, podziwiając księżyc biały,
Słuchałem ciszy przerywanej sów krzykami.
Myślałem o wakacjach, które przemijały.
Tak trwaliśmy- drzewa i ja- zadumani…
Księżyc znikł za chmurą, zrobiło mi się chłodno.
Szedłem do domu przez łąkę sianem miodną.