#MICKIEWICZ#
GAZETKA SZKOLNA
ZESPOŁU SZKÓŁ
IM. ADAMA MICKIEWICZA W ŁUPAWIE
MAJ 2014
W NUMERZE:
ROZRYWKA
CIEKAWOSTKI
DRUGI ROZDZIAŁ POWIEŚCI – „RODZINA PHANTOMHIVE“
I WIELE, WIELE INNYCH……………….:)
-
SKŁAD REDAKCJI: DAGMARA BEDNAREK, MARTA BRZESKA, WERONIKA DĄBROWSKA,
KATARZYNA DYGULSKA, KAROLINA DYGULSKA, TYMOTEUSZ HINC, DARIA KITOWSKA, KINGA TRZEBIATOWSKA, SANDRA PISAREK, ALICJA BOHDANOWICZ
OPIEKUN: PANI KAMILA REJTNER
Witajcie ! 😉
Pachnie majem….szóstoklasiści i gimnazjaliści są już dawno po ważnych egzaminach. Trzymamy za wzystkich kciuki i mamy nadzieję, że wyniki będą satysfakcjonujące.
Przed nami natomiast wystawienie końcoworocznych ocen. Musimy więc wziąć się w garść i poprawić wszystkie złe stopnie. Tym bardziej, że wolnych dni mieliśmy ostatnio naprawdę dużo i był czas na nadrobienie zaległości.
W tym numerze będziecie mogli przeczytać wywiad z panią Beatą Raszewską, dowcipy i kilka wierszy naszej redakcyjnej poetki – Kingi Trzebiatowskiej. Dla łasuchów przygotowaliśmy przepis na pyszne naleśniki. Znajdziecie też propozycje mody na ciepłe dni.
Przypominamy – jeżeli chcecie podzielić się swoimi przemyśleniami na łamach „Mickiewicza”, piszecie opowiadania, wiersze lub chcielibyście kogoś pozdrowić – zgłaszajcie się do nas! 😉 Zapraszamy do współpracy i dziękujemy za zainteresowanie.
Zespół Redakcyjny
WYWIAD Z PANIĄ BEATĄ RASZEWSKĄ – NAUCZYCIELEM JĘZYKA ANGIELSKIEGO ORAZ OPIEKUNEM SAMORZĄDU SZKOLNEGO
– Ile lat pracuje Pani w szkole?
– Pracuję w szkole już 6 lat.
– Czy lubi Pani uczyć w Łupawie?
– Lubię.
– Czy nauczanie uczniów sprawia Pani przyjemność?
– Lubię uczniów i nauczanie ich sprawia mi przyjemność, zwłaszcza wtedy, kiedy to działa w obydwie strony ; )
– Czy jacyś uczniowie sprawiają problemy?
– Oczywiście. Wielu jest uczniów w naszej szkole sprawiających mniejsze lub większe problemy.
– Na czym polega praca samorządu szkolnego?
– Przede wszystkim na pomocy w organizowaniu różnych imprez i uroczystości na życzenie uczniów i nauczycieli, organizacjI różnych akcji charytatywnych. W tym roku zbieraliśmy pieniądze na rzecz chorego chłopca oraz przeprowadziliśmy tradycyjną akcję mikołajkową ( już trzeci raz). Zbieraliśmy wtedy słodycze dla dzieci z domów dziecka i ubogich rodzin z naszej gminy. W okresie przedświątecznym są też organizowane Mikołajki dla dzieci z klas I-III. Do zadań samorządu należy także rozwiązywanie różnych problemów, które zgłaszane są przez uczniów, chociaż w tym roku nikt żadnych nie zgłaszał. Samorząd szkolny to zatem działanie na rzecz szkoły oraz integracja interpersonalna.
– Jakie zadania będzie realizował samorząd w przyszłym roku ?
– Tego jeszcze nie wiem. Na pewno będą kontynuowane akcje charytatywne i zbieranie pieniążków na różne cele.
– Jak spędza Pani czas wolny ?
– Lubię czytać, chociaż mam na to mało czasu w ciągu roku szkolnego. Największą życiową pasją jest moja córka Wiktoria, z którą uwielbiam spędzać swój wolny czas.
– Czy kiedykolwiek myślała Pani o zmianie pracy ?
– Nie. Lubię to, co robię.
– Miło to słyszeć. Dziękujemy za wywiad.
KĄCIK KULINARNY
NALEŚNIKI SUZETTE
Składniki:
-
500 ml mleka
-
4 łyżki brązowego cukru
-
1 szklanka soku z pomarańczy
-
skórka otarta z 1/2 pomarańczy
-
3 łyżka masła
-
szczypta soli
-
1 łyżka cukru
-
2 jajka
-
200 g mąki
-
2 pomarańcze
Sposób przygotowania:
Ciasto: za pomocą miksera wymieszaj dokładnie wszystkie składniki. Smaż cienkie naleśniki na teflonowej patelni, a następnie złóż je w trójkąty.
Cukier skarmelizuj na patelni, dodaj sok, a po chwili masło. Do takiego syropu włóż naleśniki (nie więcej niż cztery na raz). Smaż około 2 minut z każdej strony – ważne, żeby ciasto dobrze nasiąkło. Gotowe naleśniki podawaj z kawałkami świeżych pomarańczy.
Wypróbowaliśmy – zacny przepis :)))HITY NA CZASIE
-
Birdy – People help people
-
Lorde – Royals
-
Birdy – Skinny Love
-
Pharrell Wiliams – Happy
-
Awolnation – Sail
-
Katy Perry – Dark Horse
-
Shakira – Dare
-
A. Hamilton and E. Boynton – Freedom
-
One Republic – Counting Stars
-
James Arthur – Immposible
DOWCIPY
Lekarz radzi pacjentce:
– Zalecam pani częste kąpiele, dużo ruchu na świeżym powietrzu i bardzo proszę ubierać się ciepło.
Po powrocie do domu żona relacjonuje mężowi:
– Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, później w Alpy na
narty…Ach! I jeszcze upierał się, żebyś mi kupił futro.Mama pyta się swego synka:
– Jasiu, jak się czujesz w szkole?
– Jak na komisariacie: ciągle mnie wypytują, a ja o niczym nie wiem.
Nauczycielka w szkole zadała dzieciom napisanie wypracowania pt: „Co niezwykłego zdarzyło się w mojej rodzinie w ostatnim czasie?”
Po tygodniu pani prosi Jasia, aby zaczął czytać swoją pracę. Jasio zaczyna:
– Mój tatuś wpadł do studni w zeszłym tygodniu…
– O mój Boże, czy wszystko z nim w porządku? – zmartwiła się nauczycielka.
– Chyba już tak, bo wczoraj przestał krzyczeć o pomoc…
Mamo, czy ja jestem adoptowany?
– Byłeś.
– Jak to byłem?
– No byłeś, ale cię oddali.
ZAGADKI LOGICZNE
1)Mamy 12 identycznie wyglądających kulek – z tym, że jedna jest innej wagi (nie wiemy czy cięższa, czy lżejsza). Mamy do dyspozycji wagę szalkową i 3 ważenia.
Jak odnaleźć kulkę?
2)Masz dwa lonty,które spalają się nierównomiernie. Każdy lont spala się cały w ciągu godziny. Jesteś na bezludnej wyspie, nie masz zegarka, radia ani nawet komórki. W kieszeni trzymasz tylko zapałki. Jak odmierzyć 45 minut?
3)Mamy 1000 worków. W każdym worku jest 1000 monet. Jeden worek zawiera same monety fałszywe, a pozostałe worki są wypełnione monetami prawdziwymi. Każdą moneta fałszywą waży 9 g, zaś prawdziwa 10 g. Możesz wykonać tylko jedno ważenie na wadze elektronicznej. Wskaż worek z fałszywymi monetami.
KĄCIK POEZJI
Chociaż nas dzieli olbrzymia odległość
Dalej jesteśmy jak jedność
Byłyśmy
Jesteśmy
Będziemy siostrami
Nawet jeśli pójdziemy innymi drogami
Nie wiesz, jak czasem mi Ciebie brakuje
Moja pamięć wspomnienia przywołuje
Rozpamiętuje te spędzone z Tobą chwile
I od razu łez przybywa tyle
Mam nadzieję ,że ten najlepszy czas
Nigdy nie przepadnie jak każdy sen nasz
A mimo Twych problemów dorosłości
Nasze relacje będą trwać w całości
Niby mała rzecz, a cieszy
Jak małe dziecko do szkoły się spieszy
Jak dzień do życia się budzi
I niezwykle się przy tym trudzi
Jak pierwsze kwiaty na łące się pojawiają
Wiośnie wtedy znak swój dając
Jak milion uśmiechów na twarzach przybywa
Tak to właśnie w życiu bywa
Niby małe rzeczy, a szczęście dają
Ujrzyj w końcu, jakie znaczenie mają
Radość?
Tylko w niektórych momentach mojego życia istnieje…
Od ludzi chłodem zimnym wieje.
Świadomość utraty wiary w siebie…
Coraz częściej niektórzy widzą mnie w niebie.
Na twarzy uśmiech, a w sercu pustka.
Prawdziwa JA – w środku smutna.
Życie podtrzymują tylko bliscy,
I już nie powstają na mym ciele blizny.
Pozostaje tylko ból wewnętrzny,
Ale to on właśnie jest największy.
Tęsknie na dzieciństwem,
Za czasem z rodzeństwem.
Teraz?
Teraz jestem negatywnych uczuć pełna,
A moje życie jest niczym udręka.
RODZINA PHANTOMHIVE
Rozdział II
Wreszcie przeprowadziliśmy się na peryferie Londynu. Willa wyglądała mniej więcej tak, jak ją sobie wyobrażałam. Nawet mi sie więc podoba. Wybrałam sobie pokój na poddaszu, w prawym skrzydle. Tato powiedział, że całe poddasze jest moje. Mam zatem bibliotekę, łazienkę, salon, swój pokój i dwa pokoje gościnne. Czy oni myślą? Nie zamierzam zapraszać do siebie połowy szkoły… Nieważne. Rodzice uważają, że wszyscy powinni mieszkać w prawym skrzydle, zaś lewe jest biurem taty. Dobrze, że mamy do dyspozycji osobne wejście, bo nieprzyjemnie by było mijać pracowników i gości taty w drzwich. Dobrze też, że oni nie mają wstępu do prawego skrzydła.
Gdy wchodzi się głównym wejściem, widzi się ogromne schody rozgałęziajace się na prawo i lewo. Ludzie pracują u nas od poniedziałku do czwartku po osiem godzin, a w piątki mama robi sesje. W soboty nie ma ich obojga, bo zwykle gdzieś wyjżdżają. To tak jakbym nie miała rodziców.
Dzisiaj trening. Na boisko mam blisko, więc nie musze już dojeżdżać. Obok boiska znajduje się dom naszego trenera James’a i sala gimnastyczna, w której przy złej pogodzie możemy trenować. Ubrałam się, wzięłam swój strój, korki i wyszłam. Treningi zwykle odbywały sie co tydzień. Czasami też graliśmy jakieś mecze. Nie byliśmy chyba złą drużyną, ponieważ od czasu do czasu udawało nam sie wygrać. Nasz trener natomiast mógłby być naszym… yyy… dziadkiem. Każdemu potrafił powiedzieć kilka słów prawdy, ale nie krzyczał. Mówił spokojnie, za to między innymi go lubię. A moja drużyna składa się z siedmiu osób. Ja i Mike jesteśmy napastnikami. Rozgrywający to Kate i Colin, a obrońcy to Ann i Jacob. Bramkarzem jest Tom.
– Cześć – powiedzieli na mój widok.
– Cześć – odpowiedziałam, siadając obok Kate i Ann na ławce.
– Tak się zastanawiałam… – zaczęła Kate – Do ktorej szkoły będziesz chodzić?
– Do tej co wy – odpowiedziałam. Dziewczyny wyraźnie się ucieszyły, bo ta sprawa była ważna dla wszystkich.
Kate miała brązowe oczy i kasztanowe włosy do ramion, które zwykle wiązała w kucyk. A Ann była zielonooką szatynką z włosami aż po pas. Mke zaś – wysokim i szczupłym brunetem. Jego brat Colin też był przystojny. Jacob natomiast był bardzo wysoki i chudy, a Tom czarował piwnymi oczami i miłą dla oka sylwetką.
– A do jakiej klasy się wybierasz? – pytanie Ann wyrwało mnie z zamyślenia.
– Do „A”- odparłam. Kate i Ann były przeszczęśliwe. Cóż, będziemy w tej samej klasie.
Wreszcie zaszczycili nas swoją obecnością Colin i Jacob, czerwoni na twarzach. Pewnie znów gdzieś się zasiedzieli i musieli całą drogę biec. Po chwili przyszedł trener James, rzucił na nas okiem i rzekł:
– A gdzie Tom?
Wzruszyliśmy ramionami. Nikt nie miał przecież zielonego pojęcia, gdzie on może się podziewać. Postaliśmy kilka minut w ciszy, czekając na niego, ale nie zjawił się. W końcu trener powiedział:
– Zróbmy rozgrzewkę. Może się zjawi.
Pokiwaliśmy głowami i zaczęliśmy od ćwiczeń rozciągających. Gdy przeszliśmy już do treningu z piłką, zauważyliśmy postać idącą w stronę trenera. Od razu zorientowaliśmy się, że to Tom. Wszyscy zaczęliśmy rzucac w jego kierunku „cześć” i „siema”, ale on na nas nawet nie spojrzał. Zdziwiło nas to, więc podbiegliśmy bliżej, żeby usłyszeć, co mówi trenerowi.
-……wypisuję się.
– Co? – zdziwił się Mike.
– Odchodzę – Tom mówił poważnie.
– Jesteście beznadziejni, na żaden puchar nie mamy szans. Znalazłem sobie poważniejszą drużynę, więc sie z wami żegnam.
Wszyscy staliśmy jak zamurowani.
– Ty też powinnaś rozejrzeć się za czymś lepszym. Tutaj niczego nie osiągniesz. Te słowa były skierowane do mnie. Byłam zaskoczona, a zarazem zirytowana. Jak on może mówić takie rzeczy, po tylu latach spędzonych w składzie.
– A czy ty myślisz, że chcę?! Tu jest mi dobrze! Poza tym, tu są moi przyjaciele. Nie rozumiem cię, Tom. Dlaczego chcesz odejść…? – zawiesiłam głos. Drużyna wpatrywała sie w niego, oczekując odpowiedzi. Ten jednak odszedł.
– Odbiło mu! – krzyknął Jacob, kiedy Tom wyszedł poza ogrodzenie boiska.
– Dureń! – dorzucił Colin.
– Trzymajcie mnie, bo zaraz się na niego rzucę… – Mike zacisnął pięści.
– Jak on mógł tak powiedzieć? – Kate też wybuchła.
– Że niby jesteśmy beznadziejni! – Ann była wściekła.
– Zostawmy go. Sam zdecydował, co będzie robił. W lepszych składach będzie tylko rezerwowym. To chyba oczywiste, prawda? Musicie znależć nowego bramkarza…- powiedział trener.
-Ech, to będzie trudne – odrzekła Kate.
-Nie! – Mike uśmiechnął się.
-No… – powiedziałam cicho. Tom był naprawdę dobry. Trudno będzie znależć kogoś na jego miejsce.
Po treningu wszyscy w ciszy rozeszliśmy się do domów. W kuchni czekała na mnie karteczka z napisem: „Nie ma nas, pojechaliśmy na kolację”. Ech.. jak zwykle. Nie zdziwiło mnie to, a nawet ucieszyło. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Poszłam więc do swojego pokoju i położyłam sie na łóżko. Szczerze mówiąc, troche się boję być sama w takim wielkim domu, ale może watro by było poszukać kryjących się w nim tajemnic i skarbów. Zacznę od strychu – pomyślałam…
CDN nastąpi 🙂