Opowiadanie Alicji Nowak

0
1212

Alicja Nowak, klasa VII

            Magda była zawsze gruba i niezgrabna. Do naszej paczki przyszła  w czwartej klasie. Chłopcy od samego początku naśmiewali się z niej i stroili żarty. Dziewczyny były bardziej delikatne, ale także „omawiały” jej figurę. Szczególnie w chwilach, gdy koleżanka objadała się kanapkami, słodyczami    i owocami. Czasem nawet przynosiła obraną marchewkę.

W tym samym czasie założono kółko gimnastyczne. Wiele dziewcząt zapisało się do niego. Oczywiście i Magda. Młoda gimnastyczka popatrzyła na nią pesymistycznie,  ale nie powiedziała żadnego słowa.

Na pierwszej lekcji omówiono program. Ćwiczenia przynajmniej w planie były przerażające.

Cztery godziny ćwiczeń „ do siódmych potów”. Już od pierwszych zajęć kilka dziw czat ze starszych klas zrezygnowało. Ale nie Magda! Uparcie ćwiczyła, powtarzała i poprawiała, a w przerwach- jadła.

Kilka razy nauczycielka usiłowała coś powiedzieć na temat właściwego odżywiania, dbania o figurę. Magda jakby nie słyszała.

Po trzech miesiącach okazało się, że ta „gruba” i niezgrabna Magda jest bardziej gibka i wygimnastykowana niż niejedna szczupła dziewczyna.

Przez ten czas Magda trochę schudła, lecz jeszcze nie dorównywała innym dziewczynom.

Po koniec roku szkolnego, w maju odbyły się zawody międzyszkolne. Zorganizowano na nich konkurencje takie jak: gimnastyka, biegi oraz dyscypliny związane z piłką. Magda razem z trójką innych dziewcząt reprezentowała naszą szkołę w gimnastyce.

Na Sali, gdy się pojawiła, słychać było gwizdy i śmiechy, ale Magda nie zwracała na to uwagi.  Spokojnie pojadywała jabłko.

      Konkurencja po konkurencji, ćwiczenie po ćwiczeniu Magda zdobywała punkty. Ćwiczenia wykonywała lekko, jakby od niechcenia.  Wkrótce nikt nie zauważył jej tuszy. Liczył się wdzięk i lekkość. Wygrała.

Wygraną zdobyła dla siebie szacunek kolegów.

Jeszcze przez rok chodziła razem z nami do jednej klasy, zdobywając laury na polu gimnastyki.

W klasie szóstej wyprowadziła się do Gdańska. Przysyłała listy z pozdrowieniami, ale dopiero niedawno zobaczyliśmy się razem na „ostatnim” spotkaniu z wychowawcą.

Magdy nie można było poznać. Z grubej i niezgrabnej dziewczyny przerodziła się w wysoką, smukłą długonogą piętnastolatkę. Gdyby nie woreczek śniadaniowy, nikt nie poznałby dziewczyny. Nadal lubiła jeść. Patrzyłyśmy z zazdrością na nią, bo właśnie byłyśmy na etapie liczenia kalorii. On się tym nie przejmowała.

Zaintrygowane zaczęłyśmy podpytywać Magdę:

Czy nie tyjesz? Nie boisz się znowu, że znowu będziesz, no taka!- nikt nie miał odwagi użyć słowa „gruba”