SPOTKANIE Z WIEDŹMINEM NA LEKCJI JĘZYKA POLSKIEGO

0
1389

Kto z nas, czytając ciekawą książkę, wyobrażał sobie, że przenosi się do świata ulubionych postaci i poznaje ich życie? Kto marzył o przeżyciu niezapomnianej przygody? Komu zdarzyło się wrócić do ulubionej lektury po dłuższym czasie z powodu tęsknoty za ulubionym bohaterem?Zapewne wszystkim tym, którzy lubią czytać i posiadają bogatą wyobraźnię. Czytać lubią także gimnazjaliści, szczególnie pozycje spoza ścisłego kanonu lektur. Tu pojawia się temat literatury fantasy i „Wiedźmin” A. Sapkowskiego – między innymi tej książce zostały poświęcone ostatnie lekcje j. polskiego w klasie trzeciej. Uczniowie czytali o przygodach Geralta i przenosili się w alternatywny świat mrocznych czasów. I co ciekawe, sami wymyślali kolejne historie, które mogłyby się przydarzyć bohaterowi i drogą głosowania wybrali najciekawsze prace.

Opowiadania, które najbardziej podobały się uczniom, zamieszczamy poniżej:

Po długich namowach Geralt postanowił zaopiekować się Ciri. Zabrał ją więc do swojego domu, gdzie zapewnił jej wikt i bezpieczeństwo. Mimo różnicy wieku, między Wiedźminem a księżniczką zrodziło się bardzo silne uczucie. Zakochali się w sobie na zabój. Geralt postanowił nauczyć Ciri walczyć, aby umiała bronić się podczas jego nieobecności. Jeździli razem na wyprawy tam, gdzie tylko ich konie poniosły. Sporo czasu spędzali razem, zwiedzając, podróżując i zabijając. Wkrótce z małej księżniczki, Ciri przerodziła się w nieustraszoną wojowniczkę, która potrafiła sobie poradzić w każdej sytuacji.

Po latach doczekali się syna, którego nazwali Fokus. Chłopiec dorastał pod czujnym okiem rodziców, którzy nauczyli go pisać, czytać, polować oraz walczyć. Fokus stał się prawdziwym mężczyzną, z którego rodzice byli bardzo dumni. Ich trzyosobowa rodzina cieszyła się bezgranicznym szczęściem.

autor: Michał Mazur, kl. III B

Po całodniowej wędrówce dostrzegli w oddali niewielką wioskę. Geralt postanowił zatrzymać się w niej, przenocować i kupić coś do jedzenia na dalszą drogę. Był wieczór, więc niewiele  osób krzątało się po ulicy. Wiedźmin zapukał do jednego z domostw. Otworzyła mu starsza kobieta o pięknych, zielonych oczach.

– Dzień dobry, czy moglibyśmy tutaj zanocować? – rzekł.

– Dwa domy dalej Vasemir przyjmuje wędrowców. Udajcie się do niego – po tych słowach kobieta zamknęła drzwi.

Geralt udał się więc pod wskazany adres. Ciri zaczęła mu już ciążyć na plecach – zasnęła wykończona w drodze do miasteczka. Wiedźmin zapukał do kolejnych drzwi. Otworzył mu mężczyzna w średnim wieku.

– Słyszałem, że przyjmujecie wędrowców.

– Tak, zapraszam – otworzył szerzej drzwi. Weszli do środka, po czym Vasemir od razu zaprowadził ich do pokoju.

– Gdzie zmierzacie? – spytał.

Po chwili namysłu Wiedźmin rzekł:

– Do Verden – skłamał. Naprawdę jeszcze nie wiedział, co zrobić z księżniczką. Gospodarz przytaknął tylko i po chwili wyszedł z pomieszczenia. Położył dziewczynkę na łóżku, a sam usiadł na krześle. Nie był jeszcze na tyle zmęczony, by kłaść się spać. Kilka minut później do pokoju weszła gospodyni. Przyniosła dwa kubki ciepłego mleka oraz kilka kawałków chleba, po czym wyszła, życząc smacznego. Wiedźmin posilił się, zjadając również porcję Ciri, uznając, że do rana strawa może się zepsuć. Niedługo potem położył się spać.

Wstał bardzo wcześnie rano. Podszedł do księżniczki, szturchając ją, by się obudziła.

– Gdzie ja jestem?- rzekła dziewczynka.

– Wstawaj, musimy iść dalej – odpowiedział jej.

– A śniadanie?

– Po drodze coś zjemy. Noga cię już nie boli? Możesz chodzić sama?

Ciri przeszła się po pomieszczeniu.

– Nie boli – stwierdziła.

– Więc chodźmy – złapał ją za rękę i położył kilka monet na stoliku, wychodząc z gospody.

Wioska tętniła życiem. Kupcy otwierali swoje stragany a rolnicy wieźli plony do swoich gospodarstw. Po drugiej stronie ulicy Geralt zauważył stragan z owocami.

– Poczekaj tu na mnie chwilę – powiedział do towarzyszki i przebiegł na drugą stronę ulicy. Udało mu się utargować trochę jabłek i gruszek. Przechodząc z powrotem przez uliczkę, zauważył, że Ciri nie ma w miejscu, w którym miała czekać. Wystraszony zaczął wypytywać przechodniów, czy nie wiedzieli małej dziewczynki. Nie wiedział, co miał teraz zrobić. Iść dalej swoją drogą czy zostać tu i szukać księżniczki?

W oddali zauważył jeźdźca na koniu. Ubrany był w długą, kolorową szatę i raczej nie przypominał biednych chłopów z wioski. Zauważył, że zabrał ze sobą dziewczynkę. W jednej chwili zdał sobie sprawę, że już więcej nie zobaczy Ciri.

 

autor: Beata Stolc, kl. III A