Wycieczka do Ustki

0
1885

Turniej sołectw jest jednym z elementów gminnych dożynek. Na 24 sołectwa wystartowały aż 4 drużyny. Po emocjonujących i ostrych rozgrywkach sołectwo w Łupawie zdobyło 3. miejsce. Jako nagrodę wybrało wycieczkę i rejs statkiem po morzu w Ustce lub w Łebie. Pan sołtys, będąc człowiekiem odpowiedzialnym, zwrócił się do dyrekcji szkoły o pomoc w organizacji wyjazdu. I tak w sobotę 18 IX 2010r. 45 osób wyruszyło na wycieczkę do Ustki. Chcieliśmy wykorzystać wszystkie miejsca, dlatego 11 uczestników było z Malczkowa.

            Rankiem wycieczkowicze zjawili się na przystanku koło kościoła. Pogoda była kapryśna. Na przemian padał deszcz, świeciło słońce, wiał wiatr. Niektórzy wracali po czapki i chusty. Ruszyliśmy, zabierając po drodze dzieci i wychowawców. Pan sołtys utrzymywał stały kontakt z obsługą statku. Płynęły stamtąd niepokojące wieści. Na morzu sztorm. Rejsu raczej nie będzie. Kiedy dojechaliśmy do Ustki, zastanawialiśmy się gdzie ten sztorm. W mieście cisza, więc może jednak się uda. Poszliśmy najpierw obejrzeć statki w porcie. Stało tam wiele mniejszych i większych kutrów rybackich. Na jednym z nich spotkaliśmy rybaka porządkującego sieci. Dowiedzieliśmy się od niego, że do wtorku żaden statek nie wyjdzie w morze, bo za mocno wieje. Gdzie wieje, jest ciszej niż w Łupawie. Idąc wzdłuż kanału doszliśmy do mola. Tam minęliśmy się z inną wycieczką. Od czasu do czasu spadały niewielkie krople deszczu, wiatr był ciepły i niezbyt mocny, więc idąc krokiem spacerowym podziwialiśmy najbliższe otoczenie. W połowie mola szok. Przez niewidzialną linię wkroczyliśmy w strefę sztormu. Trzymaliśmy nasze najmłodsze pociechy, aby się nie bały, bo siła wiatru była ogromna. Dzielnie doszliśmy jednak do końca mola, by zobaczyć siłę natury. Kiedy zdecydowaliśmy się powrócić, lunął deszcz z gradem. Schowaliśmy się pod niewielki daszek, aby przeczekać. Po chwili wyszło słońce. Spacer brzegiem plaży był przyjemny, bo na plaży nie było wiatru, a słoneczko suszyło nasze mokre kurtki. Ostrzeżenie, aby nie podchodzić zbyt blisko wody, bo fale mogą być zdradliwe nie wszyscy wzięli sobie do serca, dlatego niektórzy oprócz pamiątkowych muszelek, nieśli pamiątkę w postaci mokrych butów, skarpetek i spodni. Wracając do autobusu deptakiem kupowaliśmy jeszcze pamiątki. Oj, te dziewczyny. One zawsze muszą wrócić z nowym pierścionkiem lub bransoletką. Zostało nam trochę czasu, dlatego postanowiliśmy na pół godziny wstąpić do słupskiej galerii. Maluchy miały pojeździć sobie ciuchcią, a młodzież przyjrzeć się nowoczesnym rozwiązaniom architektonicznym. Ku mojemu zdziwieniu, oni też chcieli pojeździć dziecinną zabawką. Ustaliliśmy więc kolejność korzystania z przejazdu, a tu masz ci los. Co? Tak, tak – z powodu awarii kolejka nie kursowała. Wtedy największą atrakcją były ruchome schody. Maluchy świetnie sobie na nich radziły.Około godziny 14.00 wróciliśmy do Łupawy. Mimo, iż nie było rejsu statkiem wycieczkę mogę uznać za udaną. W grupie były dzieci od lat czterech do szesnastu. Wszyscy zachowywali się spokojnie i kulturalnie.  Za to właśnie bardzo serdecznie im dziękuję.Na zakończenie pan sołtys rozdał dzieciom bilety na statek. Są one ważne do końca  września, więc może uda się rodzicom pojechać ze swoim pociechami na jeszcze jedną wycieczkę.