Agnieszka Bilińska „Ostatnie drzewo zieleni”

0
1188

SP w Łupawie, klasa VII

Ostatnie drzewo zieleni

 

            Tego dnia zasnęłam, jak zazwyczaj, około godziny jedenastej. Zasypiając dużo rozmyślałam. Myślałam o szkole, koleżankach, ale najbardziej absorbował mnie problem ekologii. Myślałam o zwierzętach, które od wieków były i są tępione przez ludzi, o wycinaniu drzew i zanieczyszczaniu powietrza, dręczyły mnie jakieś przeczucia. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że jestem czemuś winna, czemuś związanemu z ekologią. Czyżby miało to jakiś związek z moimi przodkami? To właśnie było tematem mojego okropnego snu. Chociaż śniło mi się to jakieś trzy tygodnie temu, do tej pory z niechęcią oglądam programy ekologiczne.

            Śniło mi się, że obudziłam się na drzewie, otulona liśćmi, kępami cudownych, zielonych liści. Najpierw spostrzegłam niebo, było piękne i niebieskie. Obłoki wolno posuwały się naprzód. Czułam się wspaniale. Potem rozsunęłam gałęzie i co ujrzałam? To było okropne. Widziałam ludzi na pół nagich, przewiązanych gdzie niegdzie zwierzęcą skórą. Nie było więcej drzew, nie było zwierząt, nawet ptaków. Była goła ziemia, zimna i ponura. Poczułam dreszczyk zimna, przeszył mnie od stóp do czubka głowy. Widziałam dzieci, mężczyzn , kobiety i starców. Wszyscy wyciągnęli ku mnie ręce, jakby błagali bym wzięła ich na swoje drzewo. Ale ja nie chciałam…, nie mogłam na to nic poradzić, siedziałam bez ruchu. Poczułam żal i grozę. Bałam się, było mi zimno, a zaraz gorąco. Ci ludzie byli bezlitośni. Patrzyli na mnie, podskakiwali, biegali wokół drzewa, wyciągali ku mnie ręce. Wokół nich nie było nic, prócz gołej ziemi. Te ich spojrzenia paraliżowały mnie.

            Nagle ludzie skupili się w okrąg. Najpierw ujrzałam rogi, potem masywną sylwetkę ogromnego brunatno – brązowego żubra. Ludzie rozproszyli się. Znów okrążyli żubra, zapalili pochodnie. Potem żubr zaczął przemawiać ludzkim głosem: „Drzewko, na którym spoczywasz, jego soczyste liście – to zwierzęta wytępione przez twoich przodków, a gałęzie to rośliny wycięte przez nich. Oni zniszczyli naturę. Będziesz pokutować za swoich przodków. Będziesz tu spoczywać wiecznie. Na jednym drzewie życia na ziemi. Ludzie będą tu przybywać. Nie będziesz mogła uciec., będziesz mogła podziwiać piękno tego drzewa, lecz nic więcej. Wzrok tych ludzi będzie karą za zniszczenie natury przez ciebie i twoich przodków. Przebywając na nim przekonasz się, co odebrałaś im wszystkim. Zgładziłaś zieleń, ale ją masz. Cierpieć będziesz z tymi ludźmi za to, że oni jej nie mają”.

No tak, ale czemu ja jestem winna? – pomyślałam.

            Nagle zrobiło się całkiem ciemno, a później obudziłam się. Leżałam na swoim łóżku pod puchową pierzyną. Pierwsze co zrobiłam, to podbiegłam do okna. Ujrzałam drzewa, psy i ptaki. Mam tylko nadzieję, że moi przodkowie nie są odpowiedzialni za katastrofę ekologiczną.

            To był bardzo dziwny sen. Mam nadzieję, że był wynikiem mojej bujnej wyobraźni, a nie przepowiednia przyszłości.                

                                                           ( Tyle miejsc, tyle chwil, s.92)