Ewelina Walkowiak „Klątwa Maryny”

0
1145

Ewelina Walkowiak kl. V b (2001 r.)

„Klątwa Maryny”

 

            Dawno temu, może w XVI, a może w XVII wieku żył w Czarnej Dąbrówce pewien pijak z zoną dwojgiem dzieci. Wszyscy oni ciężko harowali, ale cóż z tego, kiedy Tadeusz- bo tak zwał się ów chłop- wszystko przepijał w karczmie w Łupawie. Działo się tak, gdy jechał na targ, a więc we wtorki i piątki, gdy okoliczni chłopi przywozili tu swoje ubogie towary. Wielu z nich zachodziło wtedy do oberży „ Piękne Sioło”. A Łupawa rzeczywiście był wtedy jedną z najpiękniejszych wsi w okolicy. Mówiono nawet, że niebawem ma się stać miastem.

            Dzieci Tadeusza chodziły głodne i bose, a żona dawno już przestała marzyć o nowej ciepłej chuście. Tyrała na polu za siebie i za niego. Kiedy tylko mogła, zachodziła do kościoła i modliła się żarliwie, żeby jej chłop przestał pić.

            Nadeszła kolejna jesień. Tym razem dobry Pan Bóg nie poskąpił plonów. Zbiory były obfite. Pijaczyna załadował na wóz ziarno, jaja, masło i suszone grzyby, zaprzęgał wołu do starego rozpadającego się wozu i pojechał. Oczywiście przyrzekł Marynie, że tym razem nie będzie zaglądał do karczmy. Do towarzystwa wziął sobie psa.

            Sprzedał wszystko, co miał, kupił zonie i dzieciom buty, z nawet piękną kolorową chustę. Niech ma- myślał sobie- należy jej się. A jak sobie kapkę wypije, nie będzie tak jazgotała. Spotkał swojego dawnego sąsiada, Maćka. Pogadali o plonach, o pogodzie i w końcu ruszyli do „Pięknego Sioła” na kwaterkę piwa. Ale od jednej kwaterki się zaczęło, a skończyło na dwudziestu. Zabawa trwała do świtu, a chytry karczmarz nie zamykał szynku, bo wiedział, że dobrze zarobi na pijanych chłopach. Gdy już nie mieli pieniędzy, wyrzucił ich za próg i tylko zacierał ręce. Tadeusz  nieprzytomny leżał pod drzwiami.  

            Żona , biedaczka, martwiła się o niego i pieniądze, więc gdy nie wrócił na noc, rankiem poszła pieszo do Łupawy z dwojgiem dzieci. Kiedy dotarła do wsi, dzieciska zaczęły płakać,  że są głodne, toteż życzliwi ludziska dawali im chleb.

            Maryna znalazła pijaczynę pod karczmą, z trudem go dobudziła i pociągnęła w stronę Czarnej Dąbrówki. Gdy już uszli spory kawałek, chłop został daleko w tyle, bo stale się zataczał. Maryna, to modliła się, to złorzeczyła pijanemu Tadeuszowi. Wreszcie obejrzawszy się po raz kolejny, nie zobaczyła go. Nie miała już siły wracać, aby sprawdzić co się stało. Wtedy, zdesperowana, powiedziała te słowa: „A bodajbyś się w kamień zamienił”. I tak się stało. Chłopisko, nie wydawszy nawet jęku, przemieniło się w  ogromny głaz, lecz nieco dalej w stronę Czarnej Dąbrówki- do dziś znajdują się jeszcze trzy kamienie- to Maryna i jej dzieci: Jagna i Antek. Można je ujrzeć, jadąc szosą z Łupawy. Stoją po prawej stronie na skraju lasu.