Radek Tecław „Metamorfoza księdza Andrzeja”

0
1230

Radek Tecław, kl. II a gimn.

„Metamorfoza księdza Andrzeja”

 

            Zadzwonił dzwonek na lekcje, gdy cała nasza klasa stała przed gabinetem matematycznym.

– O rany, mogliśmy mieć już koniec zajęć- powiedział wyraźnie „przemęczony” nauką Mateusz.

            Nagle zaległa cisza, bo pani Pokultinis wyszła z pokoju nauczycielskiego  i jak zwykle dziarsko zmierzyła  w naszą stronę. 

– Cicho, pani idzie! – krzyknęła Paulina, uspakajając Bartka i Mateusza, którzy jeszcze wymieniali uwagi na temat swojego przemęczenia.

Gdy weszliśmy do klasy, wszyscy zajęli miejsca i zaczęli przygotowywać się do lekcji. Pani, usidławszy, za biurkiem oczywiście skrupulatnie sprawdziła obecność. Lekcja toczyła się normalnie, bez żadnych szczególnych niespodzianek. Spojrzałem przez okno i zauważyłem III b na szkolnym placu a tuż za nimi wielkie konisko z …

No, nie wierzyłem własnym oczom! Z księdzem w siodle! Oczywiście nie w sutannie, ale w … mundurze ułana i z chorągwią w ręku. Bardzo byłem zadziwiony, bo pierwszy raz zdarzyło mi się oglądać takie widowisko. Nie tracąc ani chwili, szturchnąłem Marcina, który siedział obok i szepnąłem:

– Marcin, spójrz szybko, nasz ksiądz na koniu, przebrany za ułana.

– No faktycznie, wikary. Widziałeś go kiedy w takim rynsztunku? Bo ja nie- wyszeptał równie zaskoczony.

– Powiedz innym- rzekłem i zaraz wziąłem się do rozwiązywania zadań.

            Po krótkim czasie cała klasa już o tym wiedziała i za wszelką cenę chciała wiedzieć, co nasz duchowny znowu wymyślił. W kilka minut zrobił się ogromny harmider.

 

– Co wy tak patrzycie przez to okno?- zagadnęła pani.

– Bo proszę pani, nasz ksiądz przebrany za ułana siedzi tam na koniu- wołaliśmy jeden przez drugiego.

            Nauczycielka sprawdziła tę nieprawdopodobną wiadomość i niebawem wszyscy stali przy oknach. Po chwili wróciliśmy na miejsca, ale nie dało się już spokojnie usiedzieć i pani miała trochę problemów z utrzymaniem nas w ryzach.

– Jeszcze tylko dwie minuty do dzwonka- szepnął mi na ucho rozgorączkowany Marcin. Z trudem dotarliśmy do końca lekcji i pędem pobiegliśmy na dwór.

– Chłopaki, lecimy na skróty, będzie szybciej- zaproponowałem.

            Dzięki Bogu zdążyliśmy jeszcze obejrzeć wielkie piękne konisko, mundur i szablę oraz posłuchać, jak ksiądz opowiada o strojach i zwyczajach ułańskich. Mnie i moich kolegów najbardziej zainteresowała szabla, którą wikary przypiął do boku. Uważnie słuchaliśmy, gdy opowiadał o białej broni i tradycjach z nią związanych. Niestety, wkrótce znów zadzwonił nieubłagalny dzwonek i musieliśmy biec, żeby się nie spóźnić na język polski.

            Ten dzień był wyjątkowy i pewno długo nie zapomnę niezwykłej lekcji, którą mimochodem przeżyliśmy podczas szkolnej przerwy.