ŁUPAWSKIE MEGALITY

0
1737

Dn. 7.04.2017 r. uczniowie klasy II a gimnazjum oraz uczestnicy konkursu literackiego Łupawskie Megality wzięli udział w konferencji naukowo – edukacyjnej w Grąbkowie. Podczas uroczystości zostały wręczone nagrody i wyróżnienia w konkursie zorganizowanym przez panią Kamilę Rejtner. Dzieci napisały ciekawe baśnie, legendy i wiersze wyjaśniające pochodzenie megalitów – „pomorskich olbrzymów”.

W kategorii szkoły podstawowej I miejsce zajął Mateusz Kozioł, II miejsce – Adam Brzozowski, natomiast III nagrodę otrzymał Paweł Stenka.

W kategorii gimnazjum I miejsce przyznano Julii Kokosińskiej, II – Klaudii Kłeczek, III – Nikoli Benkowskiej.

 

Poniżej zapraszamy do galerii nagrodzonych prac:

Mateusz Kozioł

Kl. VI

Szkoła Podstawowa im. Adama Mickiewicza w Łupawie

LEGENDA O ŁUPANII I KAMIENIACH

Dawno, dawno temu, około 5,5 tysiąca lat p.n.e  istniała mała osada, na czele której stała doświadczona rolniczka Łupania. Była ona silną i mądrą kobietą, sprawnie zarządzała swoją osadą położoną niedaleko rzeki, gdzie żyło się bardzo skromnie i trudno a mieszkańcy utrzymywali się dzięki hodowli zwierząt i uprawie roślin. Używali oni prymitywnych, kamiennych narzędzi. Ludzie jednak często umierali na zwykłe choroby, z którymi nie mogli sobie poradzić.

Któregoś roku w osadzie wybuchła epidemia i zmarło wiele osób. Łupania była przerażona. Chciała zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. Postanowiła, że ciała zmarłych  będą palone. Łupania chciała pochować spalone szczątki, tworząc groby z kamieni, lecz nie wiedziała, jak je przenieść z dalekich miejsc. Były one bardzo ciężkie i duże. Pewnej nocy usłyszała dziwne dźwięki i światło dochodzące ze strony pola. Poszła w jego kierunku i ujrzała dziwne postacie wychodzące z nieznanej maszyny. Zauważyła, że postacie te inaczej wyglądają, ale są do niej pozytywnie nastawione. Zobaczyła też, że te istoty zaczęły przenosić kamienie w miejsce, w którym Łupania chciała zbudować cmentarz. Gdy już je przenieśli, odlecieli tajemniczym obiektem w kierunku gwiaździstego nieba. Następnego dnia okazało się, że kamienie ułożone są w kształcie trapezu. Osadnicy dokończyli groby i włożyli do nich prochy zmarłych na skutek epidemii. Lud był bardzo zaciekawiony opowiadaniami przywódczyni o tajemniczych postaciach, które nocą przeniosły te ciężkie i duże kamienie.

 

Kiedy Łupania zmarła, lud z wdzięczności pochował jej ciało pod największym i najpiękniejszym kamieniem na cmentarzu. Kolejne pokolenia osadników przekazywały sobie opowieść o niezwykłej przywódczyni.  W XIII wieku na jej cześć nazwano wieś powstałą niedaleko dawnej osady. I tak oto do dzisiaj istnieje Łupawa ze swoją bogatą historią, a kamienie z czasem zaczęto nazywać megalitami.

Adam Brzozowski

klasa VI

Zespół Szkół im. Adama Mickiewicza w Łupawie

ŁUPAWSKIE  MEGALITY

 

Wiele jest  pięknych wierszy

Opisujących polskie regiony

Pragnę przedstawić Wam dzisiaj

Region Łupawski – mój ulubiony

Okolice pełne  atrakcyjności

Wędrując  z nurtem rzeki

Znajdziesz ślady starożytności

Tylko szeroko otwórz powieki

 

Usłyszeć tu można ciche głosy

Pierwszych rolników niebogatych

Las opowiada ich losy

Kultury pucharów lejkowatych.

 

To właśnie tutaj przodków osady

Zaprzęgały w radło woły

Pozostawiając  cywilizacji ślady

Ziemie  uprawiał człowiek wesoły

 

Wokół  grupy barbarzyńców

Puszcze zamieszkiwały

Lecz pojedyncze megality

Granice obszaru wyznaczały..

 

Grobowce wybitnych ludzi

Megality łużyckiej kultury

Miejsce  zadumę  w nas  budzi

Patrząc na  mchu kaptury

 

Każdy turysta  neolitu ciekawy

Mile przyjęty u nas  zostanie

Dolinia Łupawskich Megalitów

Odpowie na każde pytanie.

Paweł Stenka

klasa IV

Zespół Szkół im. Adama Mickiewicza w Łupawie

MEGALITY

Z czego znana jest Łupawa?

To jest bardzo ważna sprawa.

Mało kto na świecie wie, co w jej lasach kryje się.

A historia to prawdziwa,

że kurhany swe tam skrywa.

Mówią, że olbrzymów to grobowce,

ale zwodzą na manowce.

Megality – to kamienie,

ułożone przez pradawne plemię.

Przed tysiącami lat tu mieszkało,

 

Lejkowatych Pucharów kulturą się zwało.

Julia Kokosińska

klasa I A gimnazjum

Zespół Szkół im. Adama Mickiewicza w Łupawie

 

MOC NASZYCH PRZODKÓW ZAKLĘTA W MEGALITACH

 

Był piękny, letni poranek. Po leniwym przebudzeniu postanowiłam, że pójdę do lasu. Obcowanie z naturą zawsze dodawało mi energii. Zjadłam śniadanie i wyszłam w stronę  Łupawy.

To miał być zwyczajny spacer. Jednak, jak się okazało po pewnym czasie, chyboczące gałęzie drzew i grające nad moją głową listki wprowadziły mnie w niesamowity świat przeszłości… Swoją ulubioną trasę pokonywałam spokojnie. W myślach widziałam kolejny fragment drogi i megality, z których słynie ta okolica. Niestety, kiedy przeszłam kolejne trzysta metrów okazało się, że po głazach pozostały tylko ślady na trawie. Rozczarowana zastanym widokiem wróciłam do domu.

–  Co się stało? – zapytała mama, widząc moją zdziwioną minę.

– Ktoś zabrał megality! Jak to możliwe? Przecież to miejsce spoczynku naszych przodków!  – odpowiedziałam ze wzburzeniem.

– Nie przejmuj się. Na pewno można to jakoś racjonalnie wytłumaczyć! – stwierdziła mama.

Po tych słowach wróciłam do pokoju.

– Przecież w świecie dorosłych wszystko można jakoś „racjonalnie wytłumaczyć”. Gdy tylko powtórzyłam pod nosem słowa mamy, zagrzmiało. Wyjrzałam przez okno. Na horyzoncie ujrzałam łunę światła, która kierowała się w stronę łupawskich megalitów. Szybko chwyciłam kurtkę i  po cichu wymknęłam się z domu. Pobiegłam w stronę lasu. Kiedy zbliżałam się  do miejsca mojej porannej wyprawy, zauważyłam coś niesamowitego – postacie ludzkie, które przynosiły głazy na swoje miejsce. Schowałam się za drzewem i dokładnie wszystko obserwowałam.

To nie byli zwykli ludzie. Wyglądali jak bohaterowie ilustracji znajdujących się w podręcznikach od historii, jak postacie kojarzące się z początkiem państwa polskiego. Mężczyźni kładli dłonie na głazach, a kobiety obsypywały kamienie piaskiem. Podeszłam bliżej.  Udało mi się usłyszeć kilka pojedynczych sformułowań: „Niech szczęście sprzyja mieszkańcom okolic”, „Niech radość panuje w ich domach”, „Niech spokój zagości w ich sercach”.

Po chwili wszyscy przybysze unieśli się nad ziemię i wraz z łuną światła skierowali się w stronę nieba.

Megality były już na swoim miejscu. Długo zastanawiałam się nad tym, co powinnam teraz zrobić. Uznałam, że poinformuję kogoś o całym wydarzeniu. Wróciłam do domu i o wszystkim opowiedziałam mamie. Niestety, moja historia nie wydała się wiarygodna. Żaden z domowników nie dał wiary mojej opowieści.

 

Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Może te niesamowite wydarzenia były wynikiem źle przespanej nocy? A może to moja bujna wyobraźnia płata mi figle? Wiem natomiast jedno – dużo ludzi przychodzi w miejsce grobowców. Jedni po to, żeby je fotografować, drudzy – przez przypadek, inni zaś po to, by poczuć moc naszych przodków. Ja z pewnością należę do tych ostatnich.

Klaudia Kłeczek

klasa III A gimnazjum

Zespół Szkół im. Adama Mickiewicza w Łupawie

LEGENDA O MEGALITACH

Wydarzenie to miało miejsce bardzo dawno temu, nikt tak naprawdę nie wie kiedy …

W Łupawie żyła pewna czarownica o imieniu Eliza. Powiadano, że niegdyś była to  przepiękna i czarująca kobieta. Miała wspaniałego męża Adama. Niestety nie było im dane mieć potomstwo. Byli to dobrzy ludzie. Mieszkali w małej, drewnianej chatce na skraju lasu, daleko od wioski. Zawsze trzymali się z dala od ludzi. Nigdy nie zapraszali ani sami też nie odwiedzali nikogo. Adam całe dnie  ciężko pracował w lesie. Żyli w ogromnej biedzie, lecz nie przeszkadzało im to. Wystarczało im, że mieli siebie nawzajem i bardzo się kochali.

Pewnego dnia wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Gdy Adam był w pracy, rozpętała się straszna burza. Przerażony mężczyzna nie miał gdzie się schować w lesie przed piorunami. Błyskawica uderzyła w jedno z drzew, łamiąc je. Pech chciał, że drzewo spadło na Adama, zabijając go. Była to wielka tragedia i trauma dla kobiety. Została sama, bez środków do życia i wielkiej miłości. Jej rozpacz sprawiła, że wszystkie kwiaty wokół domu, o które codziennie starannie dbała, zwiędły i nabrały brązowego koloru. Ptaki, które codziennie o świcie ćwierkały, siedząc na płocie, nie odwiedzały już jej domu.  Zapanowała atmosfera smutku i żalu. Eliza znienawidziła życie. Jej serce od tamtego dnia zmieniło się w kamień. Nie miała litości dla nikogo. Chłód i nienawiść zamieniły ją w złą czarownicę, której bali się wszyscy mieszkańcy Łupawy.

Mimo wszystko Eliza codziennie chodziła do lasu na miejsce tragicznej śmierci ukochanego. Pewnego dnia zauważyła cztery ogromne głazy nieopodal miejsca pracy jej męża w dniu feralnego zdarzenia. Zaciekawiły ją, ponieważ nigdy wcześniej ich nie widziała.

Podeszła bliżej, aby przyjrzeć się i sprawdzić podejrzane znaleziska.

– Ech, to zwykłe kamenie – pomyślała i ze złością kopnęła w jeden z nich. Ten rozpadł się i rozkruszył na kawałki, a oczom kobiety ukazało się lśniące złoto ukryte we wnętrzu kamienia.

W jednej chwili narodziła się w niej żądza pieniędzy i bogactwa. Od tamtej pory codziennie, od rana do wieczora czarownica pilnowała złota, a jednocześnie kawałek po kawałku młotkiem rozbijała je i wydobywała złoto. Nie była to lekka i łatwa czynność. Eliza starała się, aby nikt się nie dowiedział o drogocennych głazach.

Kilka dni później, gdy kobieta szykowała się do wyjścia, zobaczyła przez okno dziesięcioletnią dziewczynkę – Kasię, która szła do lasu ścieżką. Zaniepokojona postanowiła ją śledzić. Spostrzegła, że dziewczynka zatrzymała się przy kamieniach i zaczęła je oglądać. Przerażona czarownica rzuciła się z krzykiem na bezbronną Kasię. Kazała jej odejść, zapomnieć o tym, co tu widziała i nikomu o tym nie mówić. Dziecko chciało jednak jak najszybciej pobiec do domu i o wszystkim opowiedzieć rodzicom. Eliza wpadła w szał i rzuciła okrutny czar na dziewczynkę, zabijając ją. Kobieta szybko zakopała ciało pomiędzy czterema głazami. Całe zajście widział jednak mężczyzna z wioski, który w tym czasie wybrał się na grzyby. Pospiesznie zawiadomił mieszkańców Łupawy, którzy zlinczowali złą czarownicę na śmierć.

Na pamiątkę tragicznej śmierci dziewczynki ludzie z wioski zakopywali ciała zmarłych w takich samych kamiennych grobowcach, które dziś nazywamy MEGALITAMI.

Nikola Benkowska

klasa III B gimnazjum

Zespół Szkół im. Adama Mickiewicza w Łupawie

NIE MA ZBRODNI BEZ KARY

Minęła już połowa wakacji, a w moim życiu nie wydarzyło się nic niezwykłego. Ten dzień był jednak wyjątkowy. Większa część moich kolegów i koleżanek wyjechała na kolonie. Nie pozostało mi więc nic innego niż poszukanie zajęcia, które wypełniłoby mi wolny czas. Szybko wpadłam na pomysł, aby udać się do biblioteki, z której wypożyczyłam inną niż dotychczas książkę. Zazwyczaj czytałam powieści historyczne, fantasy itp. Jednak tego dnia postanowiłam skorzystać z pięknej pogody i poczytać o tym, co mnie otacza, na świeżym powietrzu. Po dość długim spacerze usiadłam, opierając się o wielki kamień i zaczęłam czytać. Coś jednak niespodziewanie mi przerwało. Usłyszałam cichy szelest liści i kroki. Obróciłam się. Zaparło mi dech w piersi. Przed moimi oczami pojawiła się postać okryta brązowym skrawkiem materiału, z bardzo zarośniętą twarzą i nieco innym odcieniem skóry. Poruszała się inaczej i była lekko zgarbiona. Nagle stworzenie odezwało się:

– Witaj, jak masz na imię?

– Dzień dobry, mam na imię Nikola…- cicho odparłam.

– Miło mi cię poznać. Nie obawiaj się mnie. Pozwól, że się przedstawię. Mam na imię Egfryda. Nie mieszkam na Ziemi. Pewnie zastanawia cię mój wygląd. Mogę przypominać pradawnych ludzi dlatego, że na mojej ojczystej planecie, która funkcjonowała podobnie do Ziemi, jednak istniała kilkadziesiąt lat dłużej, ludzie stali się żądni władzy i korzyści materialnych, co doprowadziło do wielu wojen, które doszczętnie zniszczyły naszą planetę. Wykształceni, rozwinięci, jak mogłoby się wydawać ludzie, zaczęli żyć jak zwierzęta. Szerzyła się obłuda. Kompletnie niszczono przyrodę. W jej miejsce nie budowano już nawet fabryk, lecz jeszcze wyżej rozwinięte ośrodki, przypominające wyglądem wasze ziemskie samoloty. Wszystko to działo się bezkarnie, do czasu aż przyroda, a może jak niektórzy sądzą – siły wyższe, zakończyły to.

– Trudno mi w to wszystko uwierzyć. – podsumowałam.

– Rozumiem cię. Potrzebujesz pewnie dowodów. Są one widoczne gołym okiem. Ten kamień, o który się w tym momencie opierasz, nie jest zwyczajnym głazem. To megalit, który od zwykłego kamienia różni się wielkością i historią. To postać, która funkcjonowała w tamtych czasach, a w jej duszy rodziły się same negatywne cechy, jakie przyroda zlikwidowała poprzez zamienienie jej w wielki kamień, będący symbolem tego, jak źli ludzie zatrzymali się w rozwoju i jak wielkie były ich błędy. Jest tu ich więcej. Rozejrzyj się! Każdy z nich kryje w sobie własną, lecz podobną historię. Wielkość ich zależy od krzywdy, jaką wydali na naszą planetę.

– W takim razie co stało się z waszą planetą i skąd tyle wiesz o tamtym okresie?

– Żyłam w tamtych czasach, gdyż mieszkańców naszej planety cechuje nieśmiertelność. Nie zamieniono mnie w megalit, ponieważ ja dbałam o przyrodę, jak wiele innych osób, które na dany moment żyją, lecz jest nas za mało, aby odbudować całą planetę. Postanowiliśmy cofnąć się do okresu zwanego neolitem, aby od nowa rozpocząć swój rozwój, jednak w lepszym kierunku. Bo właśnie w tamtych czasach nastąpiła rewolucja neolityczna, która była początkiem ogromnych zmian.

– Wybacz, że ci przerwę, ale nasunęło mi się jedno, dość ważne pytanie. Nie rozumiem, czemu właśnie mi przekazujesz tak ważną wiadomość i jak ty oraz megality znaleźliście się na naszej Ziemi ? – spytałam.

– Wysłano mnie tu w celu przekazania tej informacji odpowiedniej osobie. Ziemia potrzebuje zmian, ponieważ dąży w tym samym kierunku, co dawniej nasza planeta. Tych wielkich kamieni jest tak wiele, że nie zmieściłyby się u nas. Dlatego sprowadzono je do was, w miejsca, które najbardziej przypominają skupiska negatywnych myśli, jakie towarzyszyły wcześniej tym złym postaciom. Znajdują się one nie tylko w Łupawie i innych regionach Polski, ale również w Europie i innych kontynentach. Natomiast właśnie stąd można rozpocząć szereg zmian. Charakterystyczna jest też ich ilość, skupiająca się w danym miejscu. Bowiem istoty te zazwyczaj trzymały się razem i wpływały na siebie, dlatego układano je blisko siebie. Przykład takiego rozmieszczenia widoczny jest właśnie w twojej małej miejscowości – Łupawie. Uznałam, że jesteś odpowiednią osobą, bo właśnie dzieci mają szczere intencje i mogą wnieść wiele zmian w życie, są nadzieją. Przypuszczam, że jeśli nie zmienicie swojego nastawienia, popełnicie ten sam błąd, który macie szansę ominąć – odpowiedziała Egfryda.

–  Co mogę więc zrobić, aby zmienić naszą obecną sytuację i nastawienie tak wielu ludzi?

– O tym musisz pomyśleć już sama. Ważne jest też pogłębięnie wiedzy własnej i innych na temat przyrody. Na mnie już czas. Wierzę, że zdołasz uratować planetę. Do zobaczenia w przyszłości.

– Do zobaczenia. – odparłam.

To był naprawdę zaskakujący dzień. Dzięki poznanej istocie dowiedziałam się, jak ważne są nasze cechy i jak wielkie konsekwencje mogą mieć nasze czyny. Liczę na to, że w jakiś sposób zapobiegnę zniszczeniu naszej planety i ludzie nie zamienią się w megality, a istniejące już wielkie kamienie otrzymają drugą szansę i wraz z Egfrydą będą mogły odbudować ojczystą planetę