Wycieczka na wydmy w Łebie

0
913

Na początek trochę wspomnień. Pierwszy raz na ruchomych wydmach byłam jakieś dwadzieścia sześć lat temu. Jeździłam tam później w miarę regularnie, chodząc po znanych sobie ścieżkach. Wyraźnie zaznaczone było wejście i droga na górę Łącką oraz dojście do morza.

Dnia 16.06,2021r. klasy IIIa i IIIb pojechały na wycieczkę w to znane mi miejsce. Trzeba było widzieć moją minę, kiedy na dzień dobry zamiast ścieżki zobaczyłam wielką górę piachu. Tak, tak – żeby dojść do najwyższej wydmy, trzeba się najpierw wspiąć na trochę mniejszą. Kiedy już na nią weszliśmy, wcale nie było łatwiej. Piasek przewędrował tak, że dawne ścieżki zamieniły się w piaskową autostradę. Z trudem, ale spokojnie, doszliśmy do morza. Na brzegu urządziliśmy sobie piknik i odpoczynek. To były przygotowania do wejścia na górę Łącką. Myślałam, że niewiele osób odważy się na wspinaczkę. Okazało się jednak inaczej. Niewiele dzieci zostało u podnóża, bo reszta z ochotą weszła na górę. Największą motywacją była możliwość zbiegnięcia, zjechania lub sturlania się po zboczu.

Droga do wydm była podzielona na dwa etapy. Najpierw meleksami dojechaliśmy do wyrzutni, a potem pieszo. Powrót pieszo był niemożliwy, bo dzieci nie miały już sił, a czekało na nas jeszcze Muzeum Motyli w Łebie. I tak z Rąbki (zjadłszy wcześniej lody), pojechaliśmy do Łeby. W muzeum było bajkowo i kolorowo. Świat owadów jest bardzo ciekawy. Zachęcam do odwiedzenia – te kształty, kolory, wielkość. Nie znaleźliśmy motyla monarchy (największego motyla na świecie), ale widzieliśmy najrzadszego i jednego z największych motyli w Polsce – niepylaka apollo.

Pogoda tego dnia dopisała. Zdążyliśmy przed upałami. Wróciliśmy szczęśliwi. To nasza ostatnia wycieczka. Dobrze, że udało nam się pojechać. Pandemia przeorała nasze życie. Może powolutku wróci zwyczajne życie szkolne. Wszyscy tego pragniemy. Iwona Sitowska, Dorota Awchimieni